środa, 26 lipca 2017

Lego Jurassic World - gościny występ na portalu PPE.PL

Zdarza mi się skrobnąć kilka słów w tematyce gier na konsolę PlayStation. Publikuję je na portalu czasopisma PSX Extreme - PPE.PL. Są to krótkie teksty związane z moimi odczuciami odnośnie wybranych gier, które z reguły właśnie ogrywam. Parę osób je czyta i komentuje. Pewnego dnia, ku mojej nieskrywanej uciesze, odezwał się do mnie jeden z użytkowników portalu z pytaniem, czy nie chciałbym napisać na jego blogu niedługiego tekstu na temat gry, w którą właśnie gram. Zgodziłem się bez wahania, gdyż takim uznanym i cenionym użytkownikom jak Squaresofter się nie odmawia.

Prowadzi on blog pt. "W co gracie w weekend", gdzie opisuje swoje zmagania w świecie wirtualnej rozrywki. Co jakiś czas zaprasza gości, aby podzielili się z szerszą publiką opowieścią z jaką grą aktualnie się zmagają. Miałem zaszczyt wystąpić gościnnie w 203 wydaniu "W co gracie w weekend". Poniżej publikuję ów tekst. Zdaję sobie sprawę, że czytelnicy nie interesujący się światem gier mogą mieć problemy ze zrozumieniem słownictwa, którym posługują się gracze, dlatego w tekście naniosłem wyjaśnienia, które pomogą szerszemu gronu odbiorców lepiej go zrozumieć. Wyjaśnienia znajdować się będą w nawiasie i zostaną "wytłuszczone".


--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Postanowiłem powrócić do produkcji ze stajni Traveller's Tales [Brytyjskie studio deweloperskie, które tworzy gry video z serii Lego] pod nazwą „Lego Jurassic World”. Fabułę ukończyłem ponad rok temu i wtedy nie znalazłem w sobie chęci na splatynowanie tego tytułu. [Każda gra na konsolę PlayStation od 2007 roku ma w sobie zaimplementowany system trofeów. Są to pucharki w kolorach brązu, srebra, złota i platyny. Po wykonaniu określonych zadań w grze wymyślonych przez jej twórcę otrzymujemy konkretne trofea. Gdy zbierzemy je wszystkie dostajemy trofeum platynowe, które informuje nas, że zdobyliśmy wszystko w danej grze, co było do zdobycia. Jedna gra posiada różne ilości trofeów brązowych, srebrnych i złotych, ale zawsze posiada tylko jedno trofeum platynowe. Zwrot "platynować" grę oznacza, że walczymy o zdobycie wszystkich możliwych w grze trofeów. Pucharki zdobywamy za postępy w fabule, a także za wykonywanie specyficznych czynności typu zabij przeciwnika granatem, przejdź planszę bez straty życia itp. Specyficzne czynności uzależnione są od gatunku gry, w którą akurat gramy.] Nie wiedzieć skąd, ale nagle i niespodziewanie ta chęć zawitała pod moją kopułę myślową. Czas na platynę numer 41. „Lego Jurassic World” wybieram Cię! [Każdy gracz ma swoją wirtualną tablicę gracza, na której widnieje liczba zdobytych przez niego trofeów. Liczba trofeów przekłada się na level gracza, czyli jego dany poziom. Gracze rywalizują ze sobą o to, kto zdobędzie więcej trofeów. Trofea dają punkty, które wpływają na wysokość levelu gracza.]

Czy można sobie wyobrazić lepsze połączenie niż klocki Lego i dinozaury? Nie można! Jako mały urwipołeć gustowałem w rozrywce polegającej na budowaniu wszelakich konstrukcji z klocków firmy Lego. Zafascynowany byłem także światem dinozaurów. Miałem mnóstwo książek i czasopism o tej tematyce. Wiele godzin spędzałem na zabawie plastikowymi figurkami dinozaurów, które tata przywoził mi z Niemiec. Pamiętam, jak moja mama chrzestna zabrała mnie kiedyś do kina na „Park Jurajski” Spielberga. To było najpiękniejsze przeżycie z mojego dzieciństwa. Ledwo nadążałem czytać napisy wyświetlane na ekranie kinowym, gdyż byłem zbyt młody i moja umiejętność czytania była na zbyt niskim levelu. [Poziomie. Z moich obserwacji wynika, że gracze zbyt często nadużywają tego angielskiego słówka.] Ale nie chodziło mi w tym filmie o fabułę tylko o magię świata wypełnionego prehistorycznymi bestiami.

Pamiętam, jak zobaczyłem pierwszy zwiastun „Lego Jurassic World”. Byłem w siódmym niebie. Hybryda trzech pasji z dzieciństwa: gier, Lego i dinozaurów stawała się faktem. Zbliżała się do mnie wielkimi krokami tak, jak co roku zbliża się ostateczny termin rozliczenia z fiskusem. Mimo wielkiej chęci wzięcia w swoje łapska tej produkcji już na premierę zachowałem resztki rozsądku. Odczekałem 3 miesiące i kupiłem w pudełku nówkę za 100 zł. Dzięki temu oszczędziłem sporo kasy, gdyż gry Traveller's Tales szybko tracą na wartości od czasu premiery.

Gra podzielona jest na cztery części. Każda część odpowiada jednemu filmowi z serii „Park Jurajski”. Plansze są tak zaprojektowane, że w krótki i zwięzły sposób oddają najbardziej charakterystyczne momenty filmów. Będzie nam dane uciekać przed tyranozaurem, a także chować się w kuchni przed raptorami. Na całe szczęście nasze i naszych portfeli gra nie posiada żadnych DLC [Produkt stanowiący rozszerzenie gry komputerowej udostępniany przez wydawcę za pośrednictwem Internetu. Pod pojęciem tym kryją się różnego rodzaju dodatki do podstawowej wersji gry takie, jak: nowe wyposażenie, mapy czy pakiety misji. Często gra ma swoją reedycję, w której skład wchodzą wszystkie wydane do niej DLC. Definicja pochodzi z serwisu Wikipedia] w postaci dodatkowych plansz tak, jak to mają mieć w zwyczaju najnowsze gry ze studia Traveller's Tales. Wiem, że zakup season passa ["Przepustka sezonowa" - po zakupie takiej przepustki mamy prawo do pobrania wszystkich dodatków do danej gry. Dodatki można kupować osobno jednakże tańszą alternatywą jest zakup przepustki na dodatki] jest dobrowolny i jest to konieczne do ukończenia gry i zdobycia platyny. Ja jednak należę do tej świrniętej części środowiska graczy, która lubi jak obok ikony platynowego trofeum widnieje 100% ukończenia gry. [Można zdobyć platynowe trofeum w grze, a nie mieć wszystkich pozostałych trofeów, gdyż do zdobycia platyny wymagane są tylko trofea z podstawowej gry, a nie trofea z dodatków do niej].

Oprócz poziomów fabularnych dostajemy także do eksploracji olbrzymi otwarty świat, gdzie mamy mnóstwo zadań do wykonania takich, jak: leczenie dinozaurów, udział w wyścigach, czy robienie zdjęć określonych obiektów. Aby ukończyć grę na 100% i zdobyć platynowe trofeum musimy wykonać wszystkie dodatkowe czynności oraz zdobyć wszystkie złote i czerwone klocki poukrywane w otwartym świecie. Czerwone klocki to swoiste cheaty [Oszustwa. Kody ułatwiające rozgrywkę] w grze. Pozwalają one być nam nieśmiertelnym, szybciej budować obiekty z klocków lub zyskać mnożnik, który pozwoli nam szybko zasilić nasze konto w dużą liczbę klocków, które stanowią walutę w grze, dzięki której możemy kupić m. in. nowe grywalne postacie. Schemat ten powtarza się w każdej grze z serii Lego. Otwarty świat nie jest jednak tak nudny, jak w Lego Marvel Super Heroes, ale nie jest też tak fantastyczny, jak Lego Batman 2: DC Super Heroes, która jest moją ulubioną grą z serii Lego.

Lego Jurassic World to kolejna część serii, gdzie bohaterowie nie są niemi tzn. rozmawiają ludzkim językiem, a nie swoimi „pomrukami”. W grze wykorzystano fragmenty oryginalnej ścieżki dźwiękowej z filmów, co dodaje tej produkcji niesamowitego klimatu. Gracz czuje się podczas gry jakby był pośrodku akcji hollywoodzkiego hitu. Przynajmniej ja się tak czułem. Jak to w grach Lego bywa mamy do wyboru mnóstwo postaci. W praktyce jednak korzystamy tylko z kilku ulubionych, które posiadają umiejętności potrzebne w danej chwili do rozwiązania prostych łamigłówek.



Tak, jak w każdej odsłonie gier Lego możemy się cieszyć rozgrywką w ramach kanapowej kooperacji. Jest to opcja znacznie przyjemniejsza przechodzenia gry niż w pojedynkę. Ja z braku partnera/partnerki do grania zmuszony jestem grać sam. Ale zabawa i tak jest przednia. Trzeba ją tylko odpowiednio dozować. Zbyt długa sesja z Lego może spowodować zmęczenie i znużenie.

Lubię gry z serii Lego z kilku powodów:
- powtarzający się schemat rozgrywki, który z upływem czasu ciągle mnie bawi,
- humor i dowcipy, którymi gry z serii Lego są zawsze naszpikowane,
- łatwe platyny, które wymagają poświęcenia czasu, ale nie jest to czas stracony, gdyż upływa on na super zabawie.

Niektórzy, gdy słyszą że gram w gry Lego, robią dziwne miny i widać, że są zniesmaczeni. Nie rozumiem tego typu zachowania. Każdy gra w to, co lubi i nikomu ze swoich wyborów nie musi się tłumaczyć. Tak, jak nie zagląda się do cudzego łóżka, aby zobaczyć kto z kim śpi, tak nie spogląda się w napęd konsoli bliźniego swego, aby zobaczyć, jaka płyta wprawiana jest tam w obroty.

Dziękuję Squaresofterowi za zaproszenie mnie do napisania tekstu do kolejnego wydania „W co gracie w weekend”. Jest to dla mnie olbrzymia nobilitacja. Tekst pisało mi się z wielką przyjemnością. Mam nadzieję, że będzie się Wam go również miło czytało. Myślę, że mój pierwszy tekst w tej serii nie będzie moim ostatnim :-)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec i bomba! Kto nie czytał i nie grał ten trąba! Żeby nie kończyć zbyt pesymistycznie dodam tylko, że dla każdego z Was jest nadzieja, bo kto czyta i gra nie trąbi, a trąbią tylko trąby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz