sobota, 15 kwietnia 2017

Wesołego Alleluja


Z okazji zbliżających się świąt Wielkiej Nocy pragnę wszystkim złożyć najszczersze i najserdeczniejsze życzenia. Wiele radości, nie tylko w te świąteczne dni, ale w całym Waszym życiu. Spełnienia najskrytszych marzeń oraz spokoju duchowego. Osobom, które nie znają umiarkowania w jedzeniu i piciu życzę, aby Wasze żołądki bezproblemowo poradziły sobie ze strawieniem świątecznych potraw.
Wesołego Alleluja!


piątek, 14 kwietnia 2017

"Legenda Alkalicznego Królestwa"

Moi drodzy, stało się. Nadeszła ta długo wyczekiwana przez Was chwila. Już za moment będzie dane Waszym oczom zapoznać się z treścią mojej debiutanckiej bajki. Napisałem ją dla mojej dobrej przyjaciółki, która jest fanatyczką zdrowego i ekologicznego odżywiania oraz wrogiem polityki, a zwłaszcza pewnego rudego osobnika z pewnej Platformy, którego zatopiłaby w oceanie pełnym wygłodniałych rekinów ludojadów. A gdyby jakimś cudem przeżył, to zamiast koła ratunkowego rzuciłaby mu granat lub modną ostatnimi czasy bombę termobaryczną. Niech rozpocznie się przygoda!


"Legenda Alkalicznego Królestwa" 

Dawno, dawno temu, gdy na świecie zabrakło smoków, ale byli już wredni urzędnicy, gdzieś na Kujawach lub Pomorzu, nie pamiętam zbyt dobrze, w pięknym zamku żyła sobie Księżniczka Sajra. Jej poddani ją uwielbiali. Mogli całymi dniami zachwycać się jej urodą. Była tak zjawiskowo piękna, że masz czego żałować, drogi czytelniku, że nie było Ci dane jej ujrzeć: długie, piękne nogi, blond włosy, oczy świecące niczym gwiazdy na niebie, usta słodkie jak maliny. Księżniczka miała czterech braci. Była najmłodsza i najbardziej kochana przez swoich rodziców. Musisz wiedzieć, drogi czytelniku, o niezwykłym zwyczaju panującym w Alkalicznym Królestwie: na tronie zasiadała tutaj pierworodna córka Pary Królewskiej, a więc to śliczna i młodziutka Księżniczka Sajra miała po abdykacji swej matki - Królowej Lusesity objąć tron Alkalicznego Królestwa, które to Królestwo było krainą niezwykłą, pełną łąk, lasów i jezior. Na żyznej ziemi okrzemkowej rosły różne rodzaje zbóż. Wszystkie gatunki świata prócz pszenicy, która wyniszcza organizm, uzależnia i była w Alkalicznym Królestwie zakazana pod rygorem wiecznego wygnania z owej cudownej krainy mlekiem i miodem płynącej. Musisz jednak wiedzieć, drogi czytelniku, że Księżniczka Sajra miała również siostrę, o której nie miała pojęcia, aż do pewnego opłakanego dla niej w skutkach dnia. Glukozia - takie imię nosiła nieślubna córka Króla Tadeo. Była ona owocem miłości Króla z niezbyt urodziwą wiejską dziewką. Na nieszczęście Glukozi odziedziczyła ona urodę po mamie. Jako dziecko z nieprawego łoża nie mogła brać udziału w sukcesji władzy, jednak jak to bywa w życiu, nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Obsesją jej życia było knucie, jak zostać Królową Alkalicznego Królestwa? Wiedziała, że, aby marzyć o objęciu tronu, musi w jakiś sposób pozbyć się ślicznej Księżniczki Sajry.

Księżniczka Sajra, jak to miała w zwyczaju, każdego ranka zbierała polne zioła. Była z niej zielarka z krwi i kości. Całymi dniami mogła hasać po łąkach w poszukiwaniu zdrowych roślin. Zabierała zawsze ze sobą flakonik esencji Mistrza Bacha, który uczył ją ziołolecznictwa. Zioła dodawały jej siły i animuszu. Pech chciał, że owego dnia, przemierzając kolejne połacie łąk, upuściła swój flakonik z ekstraktem. Na taką okazję od dawna czekała zła Glukozia. Śledziła Księżniczkę Sajrę od jakiegoś czasu w nadziei, że przytrafi się jej sposobna okazja, aby ją otruć i spróbować przejąć władzę w Królestwie jako bękart królewski. Biorąc pod uwagę fakt, że w Alkalicznym Królestwie tron zawsze obejmowała kobieta, gdyby wyeliminowała Księżniczkę Sajrę miałaby duże szanse na objęcie władzy pomimo tego, że była córką króla z nieprawego łoża.

Glukozia przygotowała specjalną magiczną miksturę, która miała uroczą Księżniczkę Sajrę posłać na tamten świat. Był to straszny chemiczny związek: sorbinian potasu, syrop glukozowo-fruktozowy, biały cukier oraz masa tłuszczy całkowicie utwardzonych. Połączenie tych składników z czarną magią, jaką władała Glukozia, gwarantowało przerwanie życia nawet najbardziej zdrowej osobie w całym Królestwie w tym, rzecz jasna, Księżniczki Sajry. Eko i fit były ulubionymi słowami Księżniczki. Odżywiała się ona zdrowo i prowadziła zdrowy tryb życia. Chleb przaśny na płaskórce i roszponka były stałymi elementami jej menu. Glukozia wlała swoją śmiercionośną miksturę do flakonika Księżniczki Sajry. Wymieszała dokładnie z jego zawartością i powiesiła na drzewie w widocznym miejscu, aby mieć pewność, że młodziutka Księżniczka skosztuje trucizny i wyzionie ducha. Zgodnie z planem Księżniczka wracając do zamku bez trudu odnalazła zatruty flakonik. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem Glukozi, który zakładał, że Księżniczka natychmiast skosztuje zatrutego wywaru będąc zupełnie sama na leśnej polanie z dala od poddanych .

Zbliżała się pora obiadowa i Księżniczka Sajra musiała czym prędzej wracać do zamku. Na obiad zwykła jadać alkaliczne gołąbki w sosie z ziemi okrzemkowej. Pół godziny po posiłku piła najczęściej napar z lipy, aby ogrzać swe kruche ciało bowiem w zamku panował potworny i przenikliwy chłód. Wiecie, jak ciężko jest ogrzać taki kamienny zamek? Nie zdajesz sobie sprawy, drogi czytelniku, jakie to karkołomne przedsięwzięcie. Ty zapewne siedzisz teraz w domu ogrzewanym ciepłem z elektrociepłowni, gdzie spalają węgiel brunatny żeby Ci tyłek nie przemarzł. W Alkalicznym Królestwie ogrzewano komnaty tylko drewnem, bo drewno jest ekologiczne, a węgiel brunatny zanieczyszcza atmosferę. Ale wracając do głównego wątku. Pech chciał, że Księżniczka Sajra chciała spróbować, jak będzie smakował rozgrzewający napar z lipy w połączeniu z esencją Mistrza Bacha. Wlała kilka kropel zatrutej przez wredną przyrodnią siostrę esencji do kielicha z naparem i skosztowała mieszankę. Reakcja jej organizmu na truciznę była natychmiastowa: spuchły jej wargi, na twarzy pojawił się trądzik, a jej skóra stała się pomarańczowa jak po solarium (w Alkalicznym Królestwie było ono zakazane, bo powodowało nowotwory). Te skutki uboczne to był pikuś w porównaniu z faktem, że zapadła w śpiączkę.

Spytasz pewnie, czcigodny czytelniku, czemu Księżniczka zapadła w śpiączkę, a nie umarła? Pewnie Cię to nurtuje? Mnie też to nurtowało. Po całym zdarzeniu spędziłem długie godziny w moim laboratorium na analizie jaka substancja uratowała urodziwą Księżniczkę Sajrę przed śmiercią. Uratowała to może zbyt duże słowo, ale ja uważam, że po stokroć lepiej jest zapaść w śpiączkę niż kopnąć w kalendarz. Ale to tylko moje skromne zdanie. Myślisz pewnie, drogi czytelniku, że Księżniczkę ze śpiączki wybudzi pocałunek prawdziwej miłości, jak to ma miejsce w innych bajkach? A gówno prawda. Nie ma tak łatwo! Książę oczywiście będzie potrzebny, aby wybudzić naszego śpiocha, ale będzie musiał się wysilić, a nie tylko przyjść i pójść w ślinę z piękną Księżniczką. Wracając do dywagacji, co uratowało Księżniczkę przed podróżą w stronę światła, pragnę nieskromnie wspomnieć, że to ja - Sir Tomasso - nadworny poborca skarbowy Alkalicznego Królestwa i Wasz narrator w jednej osobie odkryłem, że to ziemia okrzemkowa, którą regularnie spożywała kilogramami Księżniczka, uratowała ją od śmierci. Trucizna rozłożyć się miała w jelitach Księżniczki Sajry powodując jej bolesną śmierć. Jednak jelita Księżniczki były tego dnia zupełnie zatkane ziemią okrzemkową. Owa ziemia zadziałała jak naturalny filtr (podobnie jak filtr do wody z kranu). Przefiltrowała truciznę Glukozi i ta w mniejszym stężeniu podziałała na Księżniczkę. Nie zabiła, lecz uśpiła.

Mądre głowy w całym Królestwie rozmyślały, jak wybudzić Księżniczkę ze snu...

Pewnie Was nie zdziwi kiedy Wam powiem, że Glukozia była wściekła. Jej cały misterny plan poszedł w pizdu. Księżniczka, choć w śpiączce, to nadal żyła, więc Glukozia nie mogła ubiegać się o prawa do tronu. Biedna popłynęła do odległego zamorskiego kraju zwanego Ameryką. Jakie było jej zdziwienie, gdy odkryła, że jej śmiertelne mikstury nie działają na tamtejszych mieszkańców. Byli na nie genetycznie odporni. Ba! Mikstury pełne białego cukru i tłuszczy utwardzonych wręcz im smakowały. Zapijali się nimi cały czas. Glukozia założyła sieć kawiarni, gdzie serwowała mieszkańcom Ameryki ich ulubiony napój – kawę. Napój ten w Alkalicznym Królestwie nie był preferowany, a tu był przysmakiem. Glukozia dorobiła się hajsu i straciła ochotę na objęcie tronu. Wolała być bogata i nic nie robić. Szkoda, że nie popłynęła do Ameryki zanim postanowiła otruć Księżniczkę Sajrę... A właśnie, Księżniczka!

Pewnie chcecie wiedzieć czy się obudziła? Pewnie nie będę oryginalny jeśli powiem, że tak. Obudziła się po wielu latach śpiączki. Obudził ją specjalny eliksir, który sporządził pewien Książę wywodzący się z prastarego rodu Kaszubskiego. Na imię miał Donald. Książę Donald herbu Tasak. Posiadał on ogromną wiedzę magiczną, choć krążyły plotki, że ma wilcze oczy i służy Panom Germańskim. Miał on jednak dobre serce. Wymyślił miksturę, która miała wybudzić Księżniczkę Sajrę ze śpiączki. Jak mówiłem, miał on dobre serce, ale pusty skarbiec. W zamian za antidotum, mające zbudzić Księżniczkę ze snu, zażądał olbrzymiej ilości złota. Podobno było mu potrzebne do wykupienia z moskiewskiej niewoli swojego wiernego kompana Broniosławia herbu W.S.I. (Władza, Seks, Inwigilacja), ale jak było naprawdę, to nikt nie wie oprócz tych dwóch panów.

Sama mikstura nie należała do tanich i najłatwiejszych do sporządzenia. Głównym jej składnikiem była woda kokosowa. Kokosy Książę Donald musiał sprowadzić z odległego o setki kilometrów Królestwa Piotra i Pawła (para przystojnych gejów). Zdobycie kolejnych ważnych składników takich, jak: witamina C oraz zakwas do przaśnego chleba na płaskórce nie stanowiło problemu. O wiele gorzej było wejść w posiadanie łez młodego jerzyka. Książę Donald, aby zdobyć ten składnik musiał uzbroić się w cierpliwość, gdyż jerzyki większość swego życia spędzają w locie, a lądują tylko w okresie letnim, aby wysiedzieć swoje młode. Zdobycie łez małego jerzyka wymagało od niego wspięcia się na wysokie drzewo, gdzie para jerzyków uwiła gniazdo. Przy pomocy pieprzu wywołał u ptaszka płacz. Drogocenne krople umieścił we flakoniku, który schował głęboko do kieszeni. Następnie zmuszony był wziąć nogi za pas, gdyż państwu jerzykom nie podobało się, że ktoś napastuje ich nowo narodzone dziecko. Ucieczka Księcia Donalda była komicznym widokiem, który zapewnił mi nie lada rozrywkę. Żałuję jedynie, że Książę był dobrym biegaczem, gdyż liczyłem, że zostanie trochę bardziej podziobany, bo jakoś nie przepadałem za nim. Pewnie przez te jego wilcze oczy. Chyba to one były powodem mojej nieufności wobec jego osoby.

Zdobycie ostatniego składnika zostało zlecone przez Parę Królewską mojej osobie. Miałem się udać do Zielonego Królestwa, które oddalone było od mojej ojczyzny o setki mil morskich. Moja misja polegała na zdobyciu garści sierści niezwykłego psa, którego właścicielem był Król Seteriusz - władca Zielonego Królestwa. Pies wabił się Bobik (dziwne imię jak na psa króla), a jego sierść uchodziła w świecie za wspaniałe źródło błonnika i witaminy D. Król Seteriusz niechętnie dzielił się cudowną sierścią swojego psa, ale gdy powiedziałem mu, że w zamian za garść sierści swojego ślicznego pupila będzie mógł spędzić weekend w górach z Księżniczką Sajrą, jak już się oczywiście obudzi, to bez wahania przystał na moją propozycję.

Moja misja zakończyła się powodzeniem. Książę Donald sporządził cudowne antidotum najszybciej jak umiał, a że nigdy nie należał do najbardziej pracowitych osób, to trochę czasu mu to zajęło. Zaszczyt wybudzenia Księżniczki Sajry przypadł Mistrzowi Bachowi. Delikatnie i z wyczuciem przy pomocy pipety skropił usta Księżniczki cudowną miksturą Księcia Donalda. Na początku nie było żadnej reakcji, a Księżniczka Sajra jak spała, tak spała (pewnie jesteście ciekawi czy chrapała? Trochę tak). Jednak po paru minutach oczekiwania na cud, takowy się ziścił. Księżniczka otworzyła oczy i jakby nigdy nic zapytała:

- Możecie mi podać koktajl z roszponki? Strasznie chce mi się pić.

Radości nie było końca. Alkaliczne Królestwo odzyskało swoją uroczą Księżniczkę. Zabawa trwała jeszcze wiele dni. Ja też się cieszyłem, ale moja radość miała drugie dno ponieważ balanga i uciechy sprzyjają zakupom, a zakupy to dodatkowe wpływy podatku VAT do kasy Królestwa.

Tak oto kończy się historia Księżniczki Sajry. Każda bajka ma morał i ta też go posiada: jedzcie ziemię okrzemkową, bo może Wam uratować życie.