Budzisz się rano w niedzielę po imprezie. Dzień jak co dzień, ale kac odbiera ci chęć do życia. Wstajesz niewyspany, wali ci ostro z kalafy kebabem od Turka. W pokoju unosi się woń twoich pierdów. Teraz wiesz, że mogłeś darować sobie pikantny sos. Czosnkowy by zupełnie wystarczył, ale ty się uparłeś, choć Turek cię ostrzegał. Teraz musisz cierpieć.
Nudności spowodowane wypitą w nadmiernych ilościach gorzałą niewiadomego pochodzenia potęguje jeszcze odór twojego potu. Zdajesz sobie sprawę, że nie należało tak wywijać na parkiecie jak idiota. Po chwili masz deja vu. Widzisz kebaba od Turka, którego jadłeś po imprezie, tylko że tym razem jest on już częściowo strawiony i w formie wymiocin wrócił i leży obok ciebie w łóżku. Myślisz sobie: "Aby to ja pierwszy raz zhaftowałem się do wyra?" Nie pierwszy i znając ciebie oraz twój tryb życia nie ostatni. Po chwili, gdy już zaczerpnąłeś trochę tlenu i komórki w mózgu zaczęły jako tako pracować, zastanawiasz się, co głupiego zrobiłeś wczoraj po pijaku? I nagle dostrzegasz w kącie swojego pokoju małą, białą kózkę, która w najlepsze pożywia się obiciem twojego ulubionego fotela, w którym zawsze siadasz, gdy odpalasz konsolę. Widzisz, że jej smakuje, bo obicie znika w zawrotnym tempie, a w pokoju jest coraz więcej kozich bobków. Zastanawiasz się, jak u diaska ta p.ieprzona koza znalazła się w twoim pokoju? Sama przyszła czy wtachałeś ją na rękach na 7 piętro swojego gierkowskiego mieszkania? To teraz nieistotne, gdyż na swojej lampie dostrzegasz małego, niebieskiego ludzika.
Facet przedstawia ci się jako Dżin, który poszukuje lokum, bo z poprzedniego go eksmitowano za dwuznaczne propozycje kierowane w kierunku babci właściciela. Pyta ci się czy nie masz przypadkiem jakiegoś miłego lokum na wynajem w postaci zielonej butelki o pojemności 500 ml? W zamian za lokum oferuje ci, że spełni jedno życzenie. W tej chwili mimowolnie na twojej twarzy pojawia się wielki uśmiech. Zastanawiasz się, czy poprosić o milion dolarów w gotówce, czy w złocie? Nie jesteś zachłanny. Milion ci wystarczy. Jesteś przezornym człowiekiem, więc wiesz, że na kaca po imprezie najlepsze jest piwko i zawsze masz je pod ręką. Normalni ludzie mają wodę przy łóżku, a ty jesteś wyjątkowy i masz skrzynkę browarów. Wypijasz duszkiem całego, niestety ciepłego, Lecha Premium. Kac nie mija, głowa nadal boli, ale piwo to piwo - zawsze cieszy. Wręczasz małemu Dżinowi jego nowe lokum w postaci zielonkawej butelczyny i prosisz od razu o dwa miliony euro w gotówce. Euro lepiej stoi niż dolar. Dwa miliony to więcej niż jeden, natomiast gotówka lepsza od złota, bo można za nią kupić alkohol. Złota w osiedlowym sklepie nie przyjmują. Jesteś delikatnie w.kurwiony, gdy Dżin komunikuje ci, że jest Dżinem z krainy gier i może spełniać tylko życzenia związane z grami. Proponuje ci, że stworzy dla ciebie taką grę, jaką sobie tylko zapragniesz. Przyjmujesz jego ofertę. Uznajesz ją za uczciwą. W końcu za butelkę wartą 50 groszy mały, niebieski facecik stworzy dla ciebie grę. W dzieciństwie zawsze o tym marzyłeś. Chciałeś mieś własną grę...
Masz wiele chorych koncepcji. To typowe dla p.opierdolonych ludzi, więc nie przejmujesz się tym. Na początek do głowy przychodzi ci kontynuacja "The Order 1896". Wpadasz na genialny pomysł na tytuł sequela: "The Order 1986". Jak na ciebie i twój tępy mózg to i tak nie jest zły tytuł. Poradziłeś sobie z zadaniem. Mama byłaby z ciebie dumna gdyby jeszcze żyła, tzn. gdybyś jej nie wykończył swoimi genialnymi inaczej pomysłami na życie. Handlowanie sterydami to jest jakiś pomysł, ale ZUS emerytury za taki rodzaj pracy nie wypłaca, a o ubezpieczeniu zdrowotnym można zapomnieć. Masz tytuł, ale co z fabułą? Musi być zajebista tak jak ty. Po paru dłuższych chwilach pomyślunku w bólach narodziła się fabuła twojej własnej gry. Ból głowy to efekt użycia mało znanego ci narządu zwanego mózgiem. Jednak jak chcesz, to potrafisz. Duma cię rozpiera. "The Order 1986": Sir Tomasso - prawnuk pełnego cnót Sir Galahada przychodzi na świat z bladego rana. Zrodzony z bogini Marioli dziewicy, syn zimnego Tadka z miejskiej kostnicy. Umęczony przez lata pod radzieckim caratem walczy o wolność Polski ręcznym granatem. Zabija czerwone Lykany, przez wiejskie k.urewki jest uwielbiany. Bohater całej wschodniej Europy, jeździ malutkim czołgiem, wrogom ojczyzny rozjeżdża stopy. Bitew z komuchami wygrał bezliku, szpetne Wilkołaki nie popsują mu szyku.
Chociaż do świąt jeszcze daleko, to zdarzył się cud, czyli wpadłeś na kolejny pomysł. Dobra passa. Ustanowiłeś swój osobisty rekord. Dwa pomysły pod rząd w ciągu 10 minut. Cholernie trudno będzie ci poprawić to osiągnięcie. Wymyśliłeś kontynuację "Final Fantasy VIII". Skoro "Final XIII" miał dwa sequele, to czemu twoje ukochane "FFVIII" nie może mieć chociaż jednego? "Final Fantasy VIII-2". Odnośnie wyboru tytułu znów jesteś oryginalny jak zegarki produkowane w Chinach, ale to nie twoja wina, że do przedszkola miałeś pod górkę. Wszystko to sprawa kochanego ojca, który kupił dom w pewnej cichej dolinie nie zważając na fakt, że jest to teren zalewowy. Ale po co słuchać urzędników? Przecież oni na niczym się nie znają. Lubisz zwierzęta, a w szczególności psy. Co więc stoi na przeszkodzie, aby pies Rinoy Angelo został głównym bohaterem "FFVIII-2"? Nic, bo ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Angelo pragnie poznać rozwiązanie zagadki, która dręczy psią rasę już od wielu wieków. Pragnie uzyskać odpowiedź na pytanie: kto jest dobrym psem? W tym celu tworzy drużynę złożoną z: czarnego i tłustego labradora imieniem Chedar, który nigdy nie pogardzi aromatycznie śmierdzącym serem oraz Lukrecji - uroczej i słodkiej psiny rasy papillon, obiektu westchnień Angelo, który chciałby z nią spłodzić potomka jednakże trochę się wstydzi zapytać o pozwolenie. Drużyna złożona z dwóch samców i jednej suczki wyrusza w daleką i pełną niebezpieczeństw podróż do pobliskiego miasta w nadziei, że tam znajdzie odpowiedź na nurtujące ich pytanie. Plany próbuje pokrzyżować im wredny i paskudny kocur Felix. Od urodzenia nienawidzi psów. Pragnie je zabijać i składać w ofierze swojemu Panu Belialowi - jednemu z czterech upadłych aniołów.
Wypijasz drugie piwo, a potem kolejne i kolejne. Twierdzisz, że po piwie ci się lepiej myśli. Ja twierdzę, że najgorzej jak się komuś coś wydaje. Jesteś ambitny. Nie poznaję cię. To do ciebie niepodobne. Postanawiasz olać swoje dotychczasowe pomysły na grę i myśleć dalej. Boję się o ciebie. Twój mózg już dawno nie pracował tak długo na tak wysokich obrotach. Chyba się przegrzał, bo wpadasz na totalnie p.ojebany pomysł: Pokemon Porn. Gra polegać ma na kręceniu filmów pornograficznych z udziałem pokemonów z wszystkich możliwych generacji. Oczyma wyobraźni już widzisz scenę, w której Magikarp zaspokaja oralnie Snorlaxa. Jesteś też ciekaw jak wygląda gra wstępna pomiędzy Magnemite'm, a Nidoqueen. Jesteś chorym s.kurwielem, ale to nie twoja wina. Gdyby nie wujek, który wchodził ci do wanny, pewnie byłbyś normalny. Jednak czasu nie da się cofnąć. Nagie sesje zdjęciowe zapewne też nie wpłynęły pozytywnie na twoją psychikę, ale za to cała rodzina miała co do garnka włożyć.
Usłyszawszy twoje życzenie Dżin stwierdza, że jesteś chorym z.jebem. Nie zrobi dla ciebie żadnej gry. P.ierdoli twoją butelkę. Woli zamieszkać pod mostem. Jesteś, delikatnie mówiąc, trochę zniesmaczony sposobem w jaki potraktował cię ten mały, niebieski ludzik, ale generalnie masz na to w.yjebane, bo zostało ci jeszcze kilka browarów. Jest browar, jest zabawa.
A Wy, gdybyście spotkali takiego dżina, jaką grę chcielibyście żeby dla was zrobił?