Gdy po raz pierwszy usłyszałem o
Murdered Soul Suspect (polski podtytuł - śledztwo zza grobu) byłem wniebowzięty. Oczywiście nie tak
dosłownie, jak biedna Maryja wiecznie dziewica (Józef to miał
cierpliwość, że taką babę w domu trzymał). Gdy zobaczyłem
pierwszy zwiastun dobrze wiedziałem, że muszę zagrać w tę grę,
bo ma klimat, który mnie kręci.
W grze kierujemy poczynaniami byłego
przestępcy, a obecnie detektywa policyjnego imieniem Ronan. Naszego
bohatera poznajemy w momencie jego śmierci. Nie jest nam zatem dane
zdecydować o jego losie ziemskim. Możemy jednak spróbować pomóc
Ronanowi w przedostaniu się na drugą stronę. Jego dusza utknęła
na ziemi i nie zazna spokoju dopóki nie dowie się kto i dlaczego
czyhał na jego życie.
Komu bije dzwon
Akcja gry rozgrywa się w słynnym
amerykańskim miasteczku Salem, gdzie w XVI wieku miały miejsce
głośne procesy kobiet, które posądzono o używanie czarów. Ronan
O'Connor bada sprawę seryjnego mordercy, któremu prasa nadała
pseudonim Dzwonnik. Jest blisko jego ujęcia, ale w bezpośrednim
kontakcie z mordercą przegrywa i traci życie. Zazwyczaj śmierć
jest początkiem końca, ale w tym przypadku jest początkiem
interesującej przygody. Ronan w miarę upływu czasu uczy się
nowych umiejętności przydatnych w śledztwie, jak np. przechodzenie
przez ściany, ale tylko te niepoświęcone – poświęcone stanowią
dla niego barierę nie do przebicia. Nasz detektyw potrafi opętać
ludzi i zwierzęta, aby sterować ich zachowaniem. Potrafi się
również teleportować na niewielką odległość oraz usuwać
zbędne elementy otoczenia, aby przedostać się do trudno dostępnych
miejsc.
Historia opowiedziana w Murdered Soul
Suspect w mojej opinii zadowoli nawet najbardziej wymagających
graczy. Klimat jest mroczny. Porusza wątek życia po śmierci, który
nurtuje ludzkość od setek lat. Stopniowo poznajemy kolejne
tajemnice Dzwonnika oraz szczegóły jego makabrycznych morderstw.
Dowiadujemy się także, dlaczego nasz bohater musiał zginąć. Gdy
już wydaje nam się, że wiemy, kto jest mordercą akcja nagle
przyspiesza i zmienia nasze przypuszczenia co do motywu zbrodni.
Poznajemy zakończenie, które jest spójne i logiczne, jeśli
bierzemy pod uwagę wszystkie wskazówki, które podali nam twórcy
gry. Jest ono jednak tak mało prawdopodobne, że w moim mniemaniu
mało który gracz wpadnie od razu na takie rozwiązanie. Jeśli ktoś
lubi klimaty paranormalne, to będzie fabułą zachwycony.
Miasto wiedźm
Podczas gry przemierzamy ulice Salem w
dosyć swobodny sposób. Miasto swoim rozmiarem nie rzuca na kolana.
Brak mapy powoduje z początku wrażenie, że ulice Salem są
rozległą lokacją. Nic bardziej mylnego. Oprócz ulic małego
miasteczka dane nam będzie poruszać się po takich budynkach, jak
kościół, muzeum, cmentarz, szpital psychiatryczny, czy stara
kamienica. Trzon rozgrywki stanowi tutaj eksploracja terenu w
poszukiwaniu ogromnej ilości przedmiotów do znalezienia. Jest ich
ponad dwieście. Szukanie ich sprawia jednak przyjemność i niesie
za sobą nagrody. Gdy znajdziemy wszystkie „znajdźki” z danej
kategorii będzie nam dane poznać ciekawą i mroczą historię.
Martwy Columbo
Jak to bywa w pracy detektywa przyjdzie
nam sporo czasu spędzić na różnych miejscach zbrodni. Śledztwa
polegają na znalezieniu wskazówek, które pomogą nam dowiedzieć
się co wydarzyło się na miejscu zbrodni. Szukanie wskazówek przez
ducha przypomina hybrydę dwóch gier – Beyond Two Souls i L.A.
Noire. W pierwszej wspomnianej grze było nam dane sterować duchem
Aidenem, a w drugiej trzon rozgrywki stanowiła drobiazgowa
eksploracja miejsc zbrodni. O ile Ronanem kieruje się o wiele lepiej
niż Aidenem, to badanie miejsc zbrodni w Murdered zostało
maksymalnie uproszczone w porównaniu do rzeczy jakie musieliśmy
robić Cole'em w L.A. Noire. O ile początkowe śledztwa dają nam
dużo radości, to w miarę upływu czasu stają się bardzo odtwórcze
i powtarzalne. Nie zapewniają już żadnej frajdy. Ogólnie
powtarzalność to największa bolączka tej gry. Twórcy mieli
genialny pomysł na scenariusz oraz na innowacyjną rozgrywkę, która
jednak na dłuższą metę jest zbyt monotonna.
Jeśli myślicie, że skoro Ronan jest
duchem i nie musi nikogo i niczego się bać, to jesteście w dużym
błędzie. Nikt żywy nie może zrobić mu krzywdy, ale to „coś”
już tak. Na duszę naszego bohatera czyhają demony. Twórcy
cierpieli na brak wyobraźni i wymyślili dla Ronana tylko jeden
rodzaj przeciwników. Walka z nimi nie należy do najtrudniejszych
zadań, jednak w końcowym etapie gry demony potrafią uprzykrzyć
życie. Aby je wyeliminować musimy zakraść się do nich od tyłu
niepostrzeżenie i nacisnąć właściwy klawisz, a następnie
wcisnąć kombinację dwóch przycisków (losowy kierunek i losowy
klawisz akcji). Bułka z masłem. Podczas rozgrywki nie spotkamy zbyt
wiele demonów. Osoby łatwo ulegające opętaniu przez siły nieczyste nie mają się zatem czego bać. Egzorcysta nie będzie raczej
potrzebny. Ale, jak wiadomo, strzeżonego Pan Bóg strzeże (a może
strzyże?).
Okular wskazany
Gra posiada polskie napisy, które, jak
to często bywa, są zbyt małej wielkości. Osoby, które mają
słabszy wzrok mogą mieć problem z ich dostrzeżeniem. Na szczęście
nikt w Polsce nie wpadł na „genialny” pomysł, ale zdubbingować
Murdered. Nikt nie podłożyłby lepiej głosu do głównego bohatera
niż Jason Brooks. Jego głos idealnie pasował do postaci detektywa
po przejściach.
Na koniec kilka słów o grafice. Jest ona ładna, ale nie rzuca na kolana. Jest to spowodowane zapewne tym, że gra ukazała się w okresie przejściowym pomiędzy jedną a drugą generacją konsol. Osobiście ograłem Murdered zarówno na PlayStation 3, jak i 4. Różnica w grafice jest minimalna oczywiście na korzyść nowszej konsoli. Na konsoli obecnej generacji rozgrywka wydaje się bardziej płynna. Ekrany wczytywania są krótsze, ale nie jest to kolosalna różnica. Spokojnie, bez najmniejszych obaw można ograć na starszym sprzęcie.
Dla kogo jest ta gra? Na pewno dla ludzi, których kręcą duchy, zjawy i demony. Osobom, które uwielbiają gry polegające na eksploracji otoczenia Murdered również przypadnie do gustu. Gracze, którzy oczekują od elektronicznych produkcji ciekawych historii z nieoczekiwanym zakończeniem będą solidnie ukontentowani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz